Czas na sąd czy sąd na czas? To nie mogło się udać! Odcinek dwudziesty dziewiąty.
Zlecenie inwestora było, fuszerka była, nieodebrane prace były, niezgoda wykonawcy była, opinia rzeczoznawcy była, negocjacje były.
Porozumienia nie było.
I tak sprawa wylądowała w sądzie. I to właśnie o naszych refleksjach dotyczących sądu będzie dzisiejszy tekst. O fuszerce też, ale ta fuszerka będzie tylko tłem.
Sprawa z grubsza wyglądała tak: wykonawca krzywo położył w łazience płytki, poprzyklejał je na placki, źle wykonał hydroizolację, spadek pod prysznicem wyprofilował nie w tym kierunku co trzeba, a na dodatek w trakcie prac zniszczył parkiet w sąsiadującym pomieszczeniu. Krócej nie mogliśmy tego opisać.
Problem
Problemem jest dwa i pół roku!
Problemem jest długi okres oczekiwania na rozprawę, problemem jest zbyt krótki czas przeznaczony na nią i problemem jest nieznajomość przedmiotu sprawy.
Problemem jest czas, który tracony jest przez irracjonalny upór jednej ze stron – w tym wypadku wykonawcy i jego brak decyzyjności oraz odwlekanie sprawy.
Problemem jest to, że cztery godziny (nie licząc dojazdów) nasz rzeczoznawca spędził w sądzie i nawet nie miał okazji zeznawać w sprawie.
Problemem był biegły sądowy wysłany na wizję lokalną, przez którego inwestor tylko czas stracił.
Diagnoza
Zdiagnozowaliśmy niewydolność i indolencję.
Niewydolność systemu połączona z brakiem odpowiedzialności jednej strony sporu powodują, że nie dość, że na sprawy trzeba czekać, to jeszcze później ciągną się absurdalnie długo.
Dodatkowo wysyłanie na wizję lokalną niedouczonego biegłego sądowego powoduje, że sprawa robi się absurdalna. Bo biegły przyszedł na ocenę stanu realnego z drewnianym patykiem, którym stukał w ściany i podłogę, a na koniec podważył kompetencje naszego rzeczoznawcy i stwierdził, że skoro nic się nie wali to nie ma problemu. Nie widział mokrej przez brak hydroizolacji ściany, nie widział zniszczonego parkietu, nie widział krzywo położonych płytek, nie widział spadku w złym kierunku i nie widział zastoin wody pod prysznicem. Pozywający wniósł o zmianę biegłego i dopiero drugi biegły wszystko to zauważył i potwierdził naszą opinię.
Rozwiązanie
Sąd powinien poświęcać na sprawy więcej czasu i lepiej się do nich przygotowywać. Na wizję lokalną warto wysyłać fachowców. Strony zachęcać do polubownego rozwiązywania sporów. Tak, wiemy, że to utopia.
Finał
Na finał najwyraźniej mamy czas. Na propozycję prawnika inwestora, żeby doprowadzić do ugody, pozwany wykonawca odpowiedział, że ma za mało czasu na podjęcie tak ważnej decyzji. A sąd przez brak czasu wyznaczył kolejny termin rozprawy na grudzień (na szczęście tego roku).
Szanujcie swój czas, pracujcie z fachowcami, ale pamiętajcie też, że wykończenie to część budowy, więc wszystkie prace wykończeniowe podlegają prawu budowlanemu. Prawo budowlane jest jedno. I dla potężnych inwestycji jak i dla drobnych wykończeń wnętrz.
Warto walczyć o swoje!