Grzyb bez empatii. To nie mogło się udać! Odcinek szesnasty.
 
🔹
 
Są takie miejsca i sytuacje, kiedy staramy się bardziej. Wyjątkowego znaczenia nabiera to, co ma być efektem naszej pracy i to, dla kogo ją wykonujemy.
 
Poświęcamy nasz czas, uwagę i serce, żeby zrobić coś lepiej, niż dobrze i to bez wynagrodzenia.
Jest taka stara łódzka kamienica z zaniedbanym podwórkiem, a wokół niej równie stare i zaniedbane budynki gospodarcze.
 
Ale wbrew pierwszemu wrażeniu, jest to miejsce wyjątkowe, pełne empatii i serca. Miejsce, w którym swój azyl znajdują kobiety, które z powodu przemocy w rodzinie, musiały szukać schronienia poza domem.
 
To Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie.
 
Panie mieszkające w tym ośrodku i osoby go prowadzące zadbały, żeby wnętrze było przyjazne i przytulne. Chciały też zadbać o to, żeby i podwórko stało się piękniejsze i funkcjonalne. Żeby nie trzeba było brodzić w błocie, żeby był równych ładny chodnik i choć trochę miłej dla oka zieleni.
 
Panie same zebrały odpowiednie środki i wybrały wykonawcę. Wykonawcę? My byśmy go raczej nazwali oprawcą, ale może za dużo emocji przez nas przemawia.
 
🔹
Problem
Po splantowaniu części podwórka, po położeniu kostki brukowej i dopływów, wnętrze Ośrodka, po kilku tygodniach zaczęło się robić wilgotne. Wilgotne zrobiły się posadzki i ściany. A że wewnątrz było ciepło, dość szybko rozwinął się grzyb na ścianach. I tak miejsce z założenia bezpieczne, zaczęło się robić niebezpieczne dla zdrowia osób w nim mieszkających.
 
🔹
Diagnoza
Wykonawca źle wykonał planty pod chodnik.
 
Po wykonanych pomiarach wyszło, że po złym splantowaniu terenu nie dość, że poziom chodnika znajdował się o 5 cm powyżej progu drzwi wejściowych, to na dodatek ze spływem w kierunku budynku.
 
Co z tego, że wzdłuż chodnika od strony trawnika były odpływy liniowe, skoro woda, jak się pewnie domyślacie, płynęła nie do nich, tylko w stronę budynku. I tam spokojnie penetrowała ściany.
Na dodatek, w czasie większych opadów, przy budynku robiło się małe oczko wodne, bo rura spustowa odprowadzająca wodę z dachu, która powinna być połączona z odpływem, wylewała tą wodę na chodnik przy ścianie.
 
W efekcie tak wykonanej „pracy”, ściany budynku gromadziły wilgoć od zewnątrz i wprowadzały ją dalej do wnętrza.
 
🔹
Rozwiązanie
Kostkę brukową należało zdjąć, teren splantować poprawnie i wytyczyć spadki we właściwym kierunku.
 
Jeszcze raz zrobić poprawnie pokład (tłuczeń i piasek stabilizowany cementem), jeszcze raz położyć obrzeża chodnikowe i chodnik, a rurę spustową połączyć w odpływem.
 
🔹
Finał
Panie z Ośrodka znalazły inną firmę i innego brukarza, który wykonał pracę poprawnie.
 
Sprawa jest w toku, bo wykonawca nie poczuwa się do odpowiedzialności i wygląda na to, że próbuje zniknąć z rynku.
 
Naszą opinię jako rzeczoznawców i nasze opinie techniczne oraz dokumentację zdjęciową przekazaliśmy prawnikowi reprezentującemu Ośrodek.
 

🔹