Masakra na 3 metrach kwadratowych! To nie mogło się udać, odcinek trzydziesty dziewiąty.
Coraz bardziej przeraża nas brak wiedzy! Brak wiedzy wykonawców, którzy przez swoją ignorancję, arogancję, pazerność i zwykłą głupotę wpędzają w kłopoty inwestorów. I tu nawet sztuczna inteligencja nie jest chyba w stanie wymyślić czegoś mądrego.
A to, czego byliśmy świadkiem pobiło wszelkie rekordy. To, co zobaczyliśmy, wyglądało tak, jakby ktoś specjalnie postanowił popisać się tym, ile na 3 metrach kwadratowych łazienki potrafi popełnić błędów. Przez chwilę mieliśmy wrażenie, jakbyśmy brali udział w jakimś eksperymencie budowlano-behawioralnym!
Dla inwestorów to były ponad dwa tygodnie absurdalnie głupio realizowanych i finalnie niedokończonych prac. Prac, które normalny fachowiec zrobiłby w 3-4 dni i to nie przepracowując się za bardzo.
Problem
Wiadomość, którą dostaliśmy od inwestora wyglądała tak:
“… i wydaje nam się, że wykonawca coś nie tak zrobił w łazience i potrzebujemy pomocy”.
Coś nie tak?
Coś???
Tu WSZYSTKO było nie tak!
Problemem była (i na dzień dzisiejszy wciąż jest) w części wykończona łazienka. Łazienka, w której inwestorzy postanowili zrobić kosmetyczne zmiany: wyrzucić starą wannę, w jej miejsce położyć (obok starych płytek) nowe płytki na podłodze i ścianie i zamontować nową kabinę prysznicową. Tylko tyle! To chyba nie jest zbyt skomplikowane!
Inwestorzy wybrali młodego, ujmująco miłego wykonawcę, ustalili harmonogram oraz koszty i podpisali umowę. Najpierw wykonawcy posypał się harmonogram (z różnych, absurdalnych powodów), później okazało się, że jakość wykonania jest tragiczna, a na koniec sam wykonawca zniknął i zostawił niedokończoną pracę.
Diagnoza
Na początek ktoś powinien postawić diagnozę wykonawcy! Ok, ok. Już się uspokajamy.
Gotowi?
No to zaczynamy listę hańby tego partacza.
- Sześć płytek na podłodze, każda położona krzywo, a z powodu złego przygotowania podłoża, powierzchnia nowych płytek wystawała ponad płaszczyznę starych płytek o pół centymetra (!!!). Próg zwalniający na wejściu do kabiny prysznicowej chciał wykonawca zrobić???
- Sześć płytek na ścianie i też wszystkie położone krzywo i też wystające ponad płaszczyznę starych płytek o pół centymetra (!!!). Co to, mikropółka na mikroszampony miała być?
- Płytki na ścianie były położone bez zachowania dylatacji, to znaczy, ich najniższa warstwa opierała się o płytki podłogowe. A gdzie miejsce na fugę? I jak to uszczelnić?
- Pod płytkami nie było hydroizolacji, chociaż na fakturze ze sklepu była. Na ścianę i podłogę już nie dotarła.
- Płytki na ścianie i na podłodze były położone na grube placki, a poprodukcyjna pobiałka nie została z nich zmyta. Długo te płytki by się nie utrzymały.
- Szczeliny na fugę między płytkami maksymalnie miały około 5 mm. A minimalnie? Minimalnie ich nie było!
- Fugi położone były tragicznie. Miejscami były pokruszone, miejscami wystawały ponad płytki, miejscami były na płytkach, a miejscami w ogóle ich nie było! Tak, jak nie było fugi trwale elastycznej w narożnikach ścian kabiny.
- Otwory w płytkach na rury doprowadzające wodę do naściennej baterii prysznicowej były tak duże, że nie zasłaniały ich rozety baterii, na dodatek te wycięcia nie były niczym zabezpieczone!
- Ściany w miejscu kabiny prysznicowej nie trzymały kąta prostego. Był kąt rozwarty. Przez co nie dało się poprawnie zainstalować brodzika. A silikon na styku brodzika i ściany nakładany był chyba łopatą! W dodatku w niektórych miejscach najwyraźniej go zabrakło.
- Z powodu krzywej podłogi nie dało się wypoziomować brodzika. Wykonawca, aby brodzik się nie chwiał, podparł go kawałkami połamanych płytek.
- Znajdujące się wcześniej koło wanny umywalka z szafką, nie zmieściły się przy nowym brodziku, więc wykonawca postanowił ich nie podłączać, tylko postawić obok bez podłączenia. Jako ozdobę? Atrapę? Eksponat? Nie wiemy.
- W czasie pracy wykonawca przebił się niechcący (!!!) przez ścianę łazienki do sypialni. Od strony łazienki dziurę zakrył płytkami. A od strony sypialni dziurę zostawił! Ciekawe jaki miał plan na nią.
- Samej kabiny prysznicowej wykonawca już nie potrafił pomimo usilnych starań zamontować, bo nierówno położone płytki na ścianie oraz krzywo obsadzony brodzik na to nie pozwoliły. Nie miał widać pomysłu jak to zrobić. I dobrze, że nie miał.
O ogólnej niechlujności wykonanych prac i braku narzędzi już nawet nie chcemy wspominać. I to wszystko wykonawca robił podobno na trzeźwo i podobno będąc w pełni władz umysłowych.
Rozwiązanie
Tu się rozpisywać nie będziemy! WSZYSTKO co zrobił ten wykonawca jest do usunięcia i zrobienia na nowo, od początku i normatywnie.
Finał
My wiemy, że to małe zlecenie było, za kilka tysięcy złotych. Ale nawet takie małe zlecenia potrafią być wymagające. Bo wymagają przemyślenia i zaplanowania. Doświadczenia i praktyki. Odpowiednich narzędzi i właściwych materiałów. Wyobraźni i wiedzy.
Sporządziliśmy opinię rzeczoznawcy razem z wezwaniem do naprawy zdiagnozowanych usterek i wezwaniem do zakończenia opłaconych prac. Niestety wykonawca nie odbiera awizo, nie odbiera maili, nie odbiera telefonu.
Minęły ponad 3 tygodnie od ich wysłania, więc sprawę przekazaliśmy prawnikowi razem z umową (w której nie było nic o kłopotach psychicznych wykonawcy).
Wykonawca udaje, że go nie ma. Może jak przyjdzie wezwanie z sądu to się młody adept sztuki budowlanej i wykończeniowej opamięta. A tymczasem inwestorzy myją zęby w kuchennym zlewie, a na kąpiele chodzą do znajomych i rodziny. Nie mogą normalnie żyć w tym mieszkaniu, bo jakiemuś ********* wydawało się, że jest fachowcem!
Inwestor powołał (poleconego) wykonawcę zastępczego i mamy nadzieję, że wkrótce łazienka znów będzie zdatna do użytkowania.
A nas tak korci, żeby dane wykonawcy podać do publicznej wiadomości, żeby innych przed tym człowiekiem ostrzec, żeby nikt go nie próbował zatrudniać. Boimy się tylko, że przegramy z RODO. W takiej sytuacji przydałoby się jakieś dobre legalne rozwiązanie, bo na razie same nielegalne przychodzą nam do głowy.