Pomoc, która nigdy nie nadeszła! To nie mogło się udać! Odcinek dziewiąty.
Jak widzicie, że do Państwa sąsiada, ktoś się włamuje, dzwonicie po policję, jak się pali to po straż pożarną. A co, jeżeli widzicie, że ktoś ewidentnie odwala fuszerkę i to za spore pieniądze?
Czy zamkniecie Państwo oczy? Czy my mamy zamknąć oczy i udawać, że nie widzimy? Państwo nie potraficie i my też nie.
Bo tak nakazuje przyzwoitość. Nie przepisy, nie konwenanse. Przyzwoitość.
Szkoda tylko, że nasza przyzwoitość na nic się tym razem nie zdała.
Ale od początku.
Problem
Problemem było podejście do pracy pewnego wykonawcy.
Budynek wielorodzinny i sąsiadujące ze sobą dwa apartamenty na szóstym piętrze. Każde z tych mieszkań miało innego inwestora. Każde było robione pod wynajem lub odsprzedaż po wykończeniu.
W jednym mieszkaniu prace wykonywał samotnie pan „złota rączka”, a w drugim pracowaliśmy my jako tzw. nadzór inwestycyjny.
Siłą rzeczy często wpadaliśmy na pana „złotą rączkę”. Lubił zaglądać na naszą budowę, żeby pogadać o niczym lub żeby coś pożyczyć. Parę razy zaprosił kogoś z naszego zespołu na wizytę sąsiedzką. Chyba po to, żeby go chwalić.
Kłopot w tym, że nie było za co.
Pan „złota rączka” wykańczał łazienkę. Mamy wrażenie, że dosłownie ją wykańczał. Przyłapaliśmy go na montowaniu odpływu liniowego na równi z posadzką, bez spadku w kierunku odpływu. Na nasze sugestie obniżenia go, powiedział, że nie będzie się z tym męczył, a spadek zrobi klejem.
Na nasze sugestie, że powinien przed położeniem płytek zrobić jeszcze hydroizolację, odpowiedział, że ma taki klej i fugi, które wilgoci nie przepuszczą. I ma w tym doświadczenie.
Wszystko wiedział lepiej.
A na koniec podzielił się jeszcze z nami swoją życiową mądrością:
„Wie Pan, klient kupuje oczami. Jak wszystko wygląda dobrze to znaczy, że jest dobrze, a moja gwarancja kończy razem z wyjściem za próg mieszkania razem z numerem telefonu, który zmieniam. Komu będzie się chciało mnie szukać?”
Diagnoza
Łazienka bez hydroizolacji i odpowiedniego spadku pod natryskiem spowoduje za jakiś czas, przesiąkanie wody przez przegrody pionowe i poziome. Zrobią się zacieki na ścianie sąsiadującej z łazienką i pewnie na suficie oraz ścianach mieszkania piętro niżej.
Rozwiązanie
Rozwiązanie widzieliśmy tylko jedno. Skucie wszystkich okładzin, zrobienie spadku posadzki pod kabinę prysznicową, obniżenie poziomu odpływu liniowego, położenie hydroizolacji i na koniec ponowne położenie okładzin.
Finał
Chyba tym razem nam się nie udało. Za to udało się wykonawcy uciec od odpowiedzialności. Najprawdopodobniej ktoś inny będzie musiał wziąć na siebie odpowiedzialność i koszty. Może ubezpieczyciel, może inwestor, może nowy właściciel. Przed opisanymi kłopotami niestety nie da się uciec. Fuszerka wyjdzie i da o sobie znać.
Zostawiliśmy kontakt naszemu inwestorowi mówiąc mu o tym problemie, zostawiliśmy też informację w administracji.
I wcale się z tym dobrze nie czujemy.