Rolnik developer. To nie mogło się udać! Odcinek czternasty.

🔹

Niektórzy nie powinni budować. Niektórzy nie powinni kupować. Niektórzy nie powinni ani robić, ani naprawiać.

🔹
Zaczęło się od pustego pola. Puste pole, a wokół boom deweloperski. A jak boom to wszyscy inni też chcą. Szybko, już, natychmiast, na wczoraj. Bo ziemia odrolniona i podzielona na działki nie może czekać. Fachowców mało, trzeba brać jacy są. Szybko!

🔹
Innym też się spieszy, bo chcą szybko kupić dom, bo inni wykupią, bo za chwilę będzie drożej i na dodatek nie będzie wyboru. Nie patrzą jak wykonane, ważne, że ogólnie ładnie wygląda, ściany stoją, są okna i dach. Trzeba kupować. Szybko! 

🔹
A samym środku młode stażem małżeństwo i rodzice tego małżeństwa, którzy dzieciom nieba przychylą. Szybko przychylą, bo nie ma czasu. Wszystko szybko.

I tak młodzi dostali szybko piękny nowy dom w stanie surowym. 

🔹
Problem

Problemem był dach.

Małżeństwo, wbrew znanemu powiedzeniu, że darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, jednak w te zęby zajrzało. Zobaczyli krzywy dach, którego krzywizny nikt wcześniej nie widział lub udawał, że nie widzi. Młodzi weszli na strych i szybko do nich dotarło, że dachu nad głową długo w tym stanie nie utrzymają. 

Okazało się, że rolnik – mikro deweloper był w potrzebie. Bo zainwestował własne pieniądze w budowę, Nie miał pieniędzy na dach, ale miał sąsiada “złotą rączkę” który coś tam o dachach wiedział. Mniej-więcej wiedział. W sumie mniej. 

I zrobił to co potrafił najlepiej, czyli fuszerkę. 

🔹
Diagnoza

Wykonawca zrobił murłatę za nisko (wbrew projektowi), krokwie łączył na jeden wkręt, śruby, które powinny łączyć murłatę z murem, nic nie łączyły. Dach się trzymał w bezwietrzny dzień więc problemu chwilowo nie było. Byłby, gdyby zaczęło wiać przed sprzedażą domu, ale aura tym razem sprzyjała sprzedającemu dom.  

To się dało naprawić. Trzeba było tylko wiedzieć jak.

Nasza diagnoza była drugą. Z pierwszą inwestorzy się nie zgodzili. I słusznie. Bo firma od dachów, powiedziała, że wszystko trzeba rozebrać i zrobić na nowo. Za około 60 tys. zł.

🔹

Rozwiązanie

Nasze rozwiązanie było o 40 tys. zł tańsze.

Drewno chociaż źle poskładane, było zdrowe, wysezonowane, zabezpieczone i w części nawet dobrze przycięte. Dało się coś z nim zrobić. Trzeba było wiedzieć jak.

Wystarczyło podnieść murłatę do wysokości zapisanej w projekcie. Połączyć ją z wieńcem na coś więcej niż słowo honoru, połączyć solidnie ze sobą resztę więźby dachowej i gotowe!

🔹

Finał

Przekazaliśmy sprawę zaufanemu dekarzowi. Zrobił to jak trzeba.

Podobno “chłop żywemu nie przepuści” ale po naszej opinii jako rzeczoznawców, rolnik-developer odpuścił i zadeklarował, że pieniądze za naprawę dachu zwróci. 

🔹

Bardzo Was prosimy, nie kupujcie czegoś, tylko dlatego, że ładnie wygląda. Nie bierzcie do pracy wymagającej wiedzy i doświadczenia kogoś bez sprawdzenia jego kompetencji. Nie działajcie w takich sprawach, pod wpływem emocji.

🔹