Zaszalał na parkiecie. To nie mogło się udać! Odcinek czwarty.
Problem
Nowy parkiet to często powód do dumy. Ale nie tym razem. Miał być piękny, łatwy do ułożenia gotowy, polakierowany drewniany parkiet. Wystarczyło tylko, na dobrze przygotowanym podłożu, ułożyć gotowe elementy i byłoby się czym chwalić. Byłoby. Tylko tym razem, niestety, zamiast pięknie ułożonej podłogi wyszedł prawdziwy koszmar.
Dziury, wybrzuszenia, szczeliny, przez które było widać betonową posadzkę, zdarta w niektórych miejscach warstwa lakieru i drewna, powyłamywane zamki łączące elementy parkietu, miejscami tak zaszpachlowane fragmenty, że niejeden cudotwórca z warsztatu samochodowego by się zdziwił. Zresztą szpachla, chyba przypadkowo (choć nie jesteśmy tego pewni) znalazła się również w wielu innych miejscach pomieszczenia.
Diagnoza
Pierwszą naszą myślą było, jak to w ogóle możliwe, że ta podłoga tak wygląda??? Po co ktoś ją tak zniszczył??? A później przyszła refleksja. Może wykonawca wcale jej nie zniszczył tylko usiłował naprawić?
Dodamy tutaj, że ten rodzaj podłogi wiele nie wymaga. Elementy przychodzą gotowe (jak panele), polakierowane i wystarczy tylko je połączyć. Wystarczy równe podłoże.
Przy bliższych oględzinach zauważyliśmy pewną prawidłowość. Tam gdzie zniszczenia były największe, tam jednocześnie podłoga była najbardziej wybrzuszona. I to naprowadziło nas na pewien trop. Poprosiliśmy wykonawcę, żeby zdjął część parkietu we wskazanym miejscu. Podłoże miało być równe. Prawda?
RÓWNE! Powiemy tylko, że równe to ono na pewno nie było. Ani w tym miejscu, ani w wielu innych.
I to był powód wszystkich kłopotów.
Wykonawcy na tych nierównościach podłoga zaczęła „wstawać”. Zamki nie chciały się zapinać, więc wykonawca zaczął po nich skakać i powyłamywał je. Jak już powyłamywał, to powstały jeszcze większe wybrzuszenia i dodatkowo szczeliny.
Wpadł więc na kolejny pomysł, wziął szlifierkę i postanowił zeszlifować wybrzuszenia razem z wierzchnią warstwą wykończonego parkietu. Jak zeszlifował, co mógł, to w największe szpary jeszcze powtykał szpachlę. Na koniec zadzwonił do producenta podłogi z pytaniem, jakich środków używają w fabryce w procesie produkcji do zabezpieczania i barwienia swoich podłóg i czy można również tymi środkami zabezpieczyć szpachlę. Producent zdębiał (nomen omen) i nie wiedział nawet, co ma na to powiedzieć.
Rozwiązanie
Rozwiązanie mogło być tylko jedno. Cały parkiet do usunięcia i wyrzucenia. To się nie nadawało do naprawy. Podłoże trzeba było wyrównać i oczyścić. Kupić nowy parkiet i jeszcze raz go położyć. Wszystko na koszt wykonawcy.
Finał
Wykonawca przyznał się do winy i do tego, że po raz pierwszy kładł parkiet. Zwrócił pieniądze za materiały i wykonaną robotę, zapłacił za nowe materiały i pracę nowej ekipy, bo sam nie miał ani wiedzy, ani doświadczenia jak to zrobić. Obyło się bez sądu. Wystarczyła nasza opinia jako rzeczoznawców i mediacje.
Stowarzyszenie Normatyw rekomenduje wyłącznie normatywne praktyki budowlano-remontowe.
Stowarzyszenie Normatyw zachęca do praktycznego stosowania zawartych na stronie www normatywnych informacji i dobrych normatywnych praktyk.